To już chyba zawsze tak będzie. Nie zdążyłem przeczytać wszystkiego, co chciałem, z 2011 roku, a już posypały się zapowiedzi na 2012. Niektóre z nich – powiedzmy sobie szczerze – elektryzujące.
1) Miron Białoszewski, Tajny dziennik. Objęty zakazem publikacji do 2010 roku. 920 stron sam na sam z Mironem!
2) James Joyce, Finneganów Tren. Nie spodziewałem się, że ktoś się pokusi o przekład ostatniej powieści Joyce’a, a tymczasem, zupełnie znienacka, Ha-art zapowiada książkę na 29 lutego. Tłumaczył Krzysztof Bartnicki.
3) Don DeLillo, Nazwy. Do tej pory żadna jego książka nie pozostawiła mnie obojętnym, liczę na solidną, mięsistą powieść.
4) John Ashbery, Cztery poematy. Klasyk ze Szkoły Nowojorskiej. Andrzej Sosnowski: „książka Ashbery’ego z trzema poematami, Three Poems, z roku 1972, od tak dawna wydaje mi się naprawdę zadziwiającym, może najciekawszym, wariantem poezji napisanej prozą w minionym stuleciu”.
No i jeszcze trzy polskie książki, o których nic bliżej nie wiadomo, ale lubię autorów, więc czekam:
5) Andrzej Stasiuk, Grochów
6) Krzysztof Varga, Trociny
7) Joanna Bator, Ciemno, prawie noc
Tagged: zapowiedzi
och, Bator! bosko!!!
To chyba kryminał będzie, bo: „”Ciemno, prawie noc” opowiada o reporterce Alicji Tabor, która wraca do Wałbrzycha, gdzie spędziła dzieciństwo, i osiada w pustym poniemieckim domu. I dowiaduje się, że w mieście znikają dzieci, a dorośli zachowują się dziwnie…”.
Wałbrzych, znowu Wałbrzych, ach ten Wałbrzych :))
Nieustający zachwyt, jak widzę ;)
tylko na Joyce’a z tego wszystkiego czekam;) Na DeLillo cały czas nie mogę się zdecydować..
Cztery razy: TAK!
@smootny – DeLillo: to są naprawdę mocne i świetnie napisane książki, które potem kołaczą się w głowie, stawiają pytania, a nie – czytasz i zapominasz. A jak nie ja, to może recka kolegi Łukasza cię przekona?
@Epid – w sensie pierwsze cztery? (Ashbery!)
Punkty 5, 6 i 7 są mi zupełnie obojętne :P
Toć czytałeś „Piaskową górę” i była ok?
za #1 TAK!
i za #4 także TAK!
„Tajny dziennik” pewnie będzie książką roku. Chociaż dzisiaj przeczytałem, że wydawcy mają też w zanadrzu jakąś powieść S-F Czesława Miłosza ;)
Czytałem „Chmuralię”. I była niezła. Ale na więcej Bator nie ma już ochoty.
Jak będzie fajna ta powieść, to będę cię agitował, więc się szykuj.
PS @Epid, Giera: Port Wrocław 2012 – jedziecie?
Ja to na bank!
nie, nie jadę. kilka lat temu zaprzestałem.
zastanawiam się czy jest taka prawidłowość że im większy kryzys tym lepsze zapowiedzi
ps
cytat w drwalu jest na stronie 264
dworce dworce jak łożyska wielkich rzek
chodzi o strumienie ludzi
niestety Witkowski nie wyjaśnia co jest łożyskiem dla strumienia jego myśli
podobnie Tkaczyszyn nie wyjaśnia co jest łożyskiem dla strumienia jego emocji
Kryzys wydawniczy, ekonomiczny? Chyba już po kryzysie, ale zapowiedzi faktycznie ciekawe i czasem trudno się zdecydować, od czego zacząć.
Cytat znalazłem. Ciekawe czemu Witkowski tak je wszystkie dokładnie poopisywał – jak cytuje Świetlickiego, to pisze że cytuje Świetlickiego, jak Jelinek, to Jelinek, itd. Trochę zabawę psuje.
kryzys czytelniczy :)
opisywanie cytatów to pewnie próba obrony przed smutną dosyć tezą że wszystko jest cytatem.
ciekawe jak Bartnicki przetłumaczył słynne:
Brékkek Kékkek Kékkek Kékkek! Kóax Kóax Kóax! Ualu Ualu Ualu! Quaouauh
całość tutaj:
http://ebooks.adelaide.edu.au/j/joyce/james/j8f/complete.html
O czytelniczym kryzysie jakoś zapomniałem :)
A tłumaczenie musiało być cholernie ciężkie i wymagające, bo „Finnegans wake” to przecież nawet nie jest język angielski, tylko „joyce’owski”, czego dobitny przykład wrzuciłaś. Ciekaw jestem efektów.
zastanawiam się jak długa byłaby lista pisarzy którzy dorobili się własnego języka
W tej chwili przychodzi mi do głowy tylko Tolkien. Więc lista raczej krótka.
1, 3 i 4 – też czekam, a nawet bardzo.
A ja czekam na nową książkę Zadie Smith, ‚NW’ już we wrześniu.