W szarawym świcie ledwo dostrzegalna, złudna, tak że nie sposób ocenić, jakie ma kształty. Tylko krzyk, który odbija się od ścian i wraca echem, nakazuje myśleć, że nie będzie łatwego podejścia. Żadnej plaży, doku, piaszczystej ławicy. Tylko para, wszędzie para, której nie zdążyło jeszcze wessać słońce. Sól drażni oczy, wilgotne powietrze wgryza się w płuca. Silnik zgasł, statek zakotwiczył w bezpiecznej odległości. Pitcairn. Wpisuję tę nazwę w Google Maps i widzę maleńką wyspę na Oceanie Spokojnym. Potem kilkakrotnie pomniejszam mapę – ekran cały czas wypełnia błękit oceanu; w końcu pojawia się Australia i Ameryka Południowa. Pitcairn, synonim odosobnienia. Statki docierają tu sześć razy w roku. Mogłoby się wydawać, że to raj na ziemi, gdzie szczęśliwie żyje niewielka społeczność: kilkudziesięciu nieufnych mieszkańców, którzy skrupulatnie kontrolują,…
Tagged: reportaż, Wasielewski