Przeciwników komiksu może to porównanie oburzyć, ale Pozdrowienia z Serbii Aleksandara Zografa przypominają mi – w pewnym stopniu, toutes proportions gardées – Pamiętnik z powstania warszawskiego. Książka Białoszewskiego szokowała, bo pisarz pokazał powstanie z punktu widzenia szarego człowieka, który – zamiast walczyć z okupantem – walczył z głodem, zimnem, depresją i po prostu starał się przeżyć. Białoszewski tłumaczył, że opisał „62 dni wzniosłej walki z wrogiem, lecz i 62 ludzkiego jedzenia, picia, kochania, umierania w arcyszczególnych warunkach”; bez uciekania w patos i martyrologiczną wzniosłość, bez barykad i kamieni na szaniec. Ukazał przytłaczające, codzienne życie w czasie wojny. Zograf w Pozdrowieniach z Serbii robi to samo. Bohater komiksu, którego można utożsamiać z Zografem, opowiada o wojnie na Bałkanach z perspektywy widza, a nie uzbrojonego uczestnika. Bomby kasetowe, zaminowane…
Tagged: Bialoszewski, komiks, Serbia, Zograf