nic mu we mnie nie pasuje. Na czele z tym, że jestem z Polski. To taki kraj w byłej Jugosławii, może słyszałaś. Gdy byłam bardzo mała, wybuchł tam kompletny komunizm. To jeden z nielicznych fragmentów Kochanie, zabiłam nasze koty, w którym Dorota Masłowska wspomina o Polsce. Zasadnicza zmiana, bo do tej pory pisarka inspirowała się właśnie wątpliwymi urokami życia w kraju nad Wisłą, jego lokalnymi smaczkami (dresiarski klimat Wojny polsko-ruskiej), blichtrem warszafki (Paw królowej) czy Polską klasy B (Między nami dobrze jest). Czytelniczki i czytelnicy niechętni wcześniejszym książkom pisarki tę powinni pokochać. Kochanie, zabiłam nasze koty to Masłowska w wersji fit, odtłuszczona, wyssana z prowokacyjnych treści, grzecznie przyczesana. W tej powieści nie ma niczego skandalizującego; nie jestem pewien, czy w ogóle padają w…